Ciekawostki

Zapraszamy do wspólnego tworzenia „Dziejów naszej parafii”. Czekamy na informacje, osobiste wspomnienia, fotokopie map, dokumentów oraz historycznych  fotografii.

Na początek istna perełka. Po raz pierwszy publicznie prezentujemy treść rękopisu autorstwa Eustachego Andrzeja Wójcikowskiego z Tchórzewa z roku 1894 pt. „Opis parafii Zbuczyn”, w którym autor zwięźle opisuje historię budowy obecnej świątyni, jak i najdawniejsze dzieje parafii. Oryginał znajduje się w archiwum parafialnym. 

Uwaga pisownia oryginalna!

” OPIS PARAFII ZBUCZYN ” 

” Parafia ta składająca się prawie z 6 gmin: Zbuczyn, Królowa-Niwa, Pióry, Jasionka, Czuryły i  Wiśniew, gdyż z wyjątkiem nienależenia tylko po kilka wsi z dwóch ostatnich, posiadając  Kościół drewniany w stanie zupełnej dezelacyi, zatem niemożliwy do dłuższej egzystencyi,  powzięła zamiar wybudowania nowego, murowanego. 

 W tym więc celu stanęła pierwiastkowo uchwała ogólnego zgromadzenia parafian, wznieść  świątynię skromnej faktury, aby tylko była obszerna i kosztowała najwyżej 30 000 rubli, mające s  się zebrać przez dobrowolne ofiary w obrębie parafii.

 Budowniczy K. Rabczyński, zobligowany o dostarczenie planu, wygotował o wiele  kosztowniejszy w stylu Toskańskim średnim i gdy przedstawił takowy zebraniu parafialnemu,  to ogół chętnie zaaprobował wybudowanie tego Kościoła. Przyczem protokolarnie  zadeklarowano złożyć wypadły anszlagowy fundusz obowiązkowemi składkami z mórg i z  dusz w ciągu 4 lat, po upływie atoli naznaczonego uprzedniego roku, na zbieranie  dobrowolnych ofiar. Lecz takowe w rezultacie wyniosły tylko 687 i pół rubli – każdy bowiem  parafianin oglądał się na obowiązkowę płacę, podług rozkładu sporządzonego przez Dozór  Kościelny.

 Skoro więc nastąpiło zezwolenie Ministra Spraw Wewnętrznych wznieść Kościół sposobem  gospodarczym przez wybrany Komitet budowy, z liczby których to 9 osób, pod koniec budowy  zaledwie połowa pozostała przy życiu, a szlachcic Kazimierz Koryciński wybył z parafii, przed  rozpoczęciem budowy, to głownie czynny członek referent w Dozorze i Komitecie, Eustachy  Andrzej Wójcikowski, właściciel majątku Tchórzew Główki, dokładał wszelkich starań u Władz,  aby jak najśpieszniej upragniona przez parafian budowa Kościoła, została w czyn wprowadzoną. Zajmował się też on wszystkiemi interessami i rachunkami dotyczącemi budowy świątyni – a pieniądze składkowe wnoszone były do kassy rządowej i assygnowane komu się należało, na zasadzie decyzyi Rządu Gubernialnego. 

Zatem po przeciągu dziesięciu lat, licząc w okres takowych przerwy przeszło trzyletnie, wynikłe z rozporządzenia władzy, w skutek reklamacyi jednego z właścicieli Majoratu, że rozkład z mórg anszlagowej summy, niezgodny jest z przepisami prawa: więc po roku takiej składki, wypadło zastosować normę z dymów, co znowu wywołało nieporozumienie pomiędzy kontrybuentami; został nareszcie Kościół ukończony i nastąpiło entuzyastyczne poświęcenie przez X. Dziekana Dąbrowskiego, w dniu dorocznego odpustu na Anioły Stróże w 1890 roku.

Wszelkie wewnętrzne urządzenie i upiększenie dopełnił Ks. proboszcz Małachowski, ze składanych na jego ręce z przeznaczeniem i bez przeznaczenia ofiar. A ze starego kościoła, tylko przeniesione organy i użyte niektóre części z bocznych ołtarzy. Konfessyonały zaś i ławki pochodzą z byłego Kościoła w Leśny, gdyż ten przeistoczony został na cerkiew.

Ponieważ okoliczna glina nie nadawała się do wyrobu trwałej cegły, użyto więc takowę z parowej cegielni Grancowa w Kawęczynie, wapno znowu palone z kamienia z kopalni Rudnik – dach pokryto cynkową blachą, zamiast anszlagowanej żelaznej. Zatem pomimo daremnej przewózki materyałów drogą żelazną Warszawsko-Terespolską, oraz ustępstwa drogi Warszawsko-Wiedeńskiej za przewóz wapna, wypadło jednak parafianom złożyć summę przeszło 53 000 rubli i to przy dodaniu pomocy w naturze: do założenia massywnych fundamentów z dostarczonych bezpłatnie kamieni przez parafian – nadto do rusztowań, uprzątnięcia gruzu, wywózki etc. – a głownie dawania kolejno furmanek do zwózki wszelkich materyałów , nad czem energicznie czuwał Ks. Małachowski, posiłkując się organistą Benedyktem Zbieciem. Czyni się wzmianka, że od składek i furmanek niewyłączali się w niczem najmniejszem i członkowie Dozoru Kościelnego, oraz Komitetu budowy.

 Podług podań, pozostałych jeszcze śladów i starożytnych  dokumentów, miejscowość należąca do parafii Zbuczyńskiej,  od najdawniejszych czasów wchodziła w obręb starożytnego  Starostwa Grodowego Ziemi Łukowskiej. Zasiedlona samymi  „Polanami”, których nazywano też „Koziarami” z zasady  hodowli niegdyś kóz, stanowiła pogranicze od ziemi  Jadźwingów do końca XIII wieku, to jest do czasu ostatniego  wyniszczenia tego plemienia przez Króla Leszka Czarnego i  zmieszania pozostałych resztek z osiedlającemi się mazurami.  Krąży dotąd wersja, że główną klęskę zadano Jadźwingom  podobno w tem miejscu, gdzie dziś jest osada Mordy – a  wybitniejsi znowu wodzowie ich, zamknieci w domu, zostali  przez pełnego odwagi rycerza wymordowani, który zdołał  wtargnąć przez okno – i w nagrodę za swój heroizm otrzymał  herb „Okno” – należący obecnie do rodu Okninskich. 

Znowu herb „Goleńczyk” należący do rodziny  Krasuskich, bardzo rozrosłej i osiadłej w kilku  wsiach z dodatkowem mianem Krasuse, miał  otrzymać protoplasta za heroiczne poniesienie  kalectwa stopy, przez potłuczenie kamieniem w  przegubie, aby tem sposobem dać możność  niejakiemu Tchórzewskiemu Plewce, rycerzowi fachowcowi,  skutemu noga z nogą w końskie pęto, wydobyć się z więzów,  celem naprowadzenia blizkich pogranicznikow: (dzisiejszą  szlachtę) na czasowe obozowisko Jadźwingów, urządzone w lesistej miejscowości okolonej błotami i odbić od nich niewolników, oraz nagromadzone łupy. Gdy więc takowi pogranicznicy zdołali zebrać się w czas, , za pomocą swoich wieców, to jest pozapalania słupów alarmowych, pookręcanych słomą i oblanych smołą, to znaleziony przy życiu młodzian Krasuski, starannie pielęgnowany wyzdrowiał, poczem otrzymał w nagrodę od Króla herb: złotą stopę w zwykłej tarczy, na niebieskiem polu, nazwany „Goleńczyk” i szmat ziemi właśnie w tym miejscu, gdzie było owe obozowisko. Miejscowość ta nazwaną została Dziewule – Krasuse i z czasem przeistoczona w Dziewule.

Herb „Ostoja” rodziny Ostojskich, miał otrzymać protoplasta za powstrzymanie łupieźców w zapędach – to jest ostoić się  przeciw takowym. Takie podania krążą o rodowodach legitymowanej szlachty – w czem poczęści i heroldycy zgadzają się.

 Nazwa wsi Grodzisk wykazuje, że  „Polanie” już w X wieku zamieszkiwali w tej miejscowości – mianem bowiem takim,  oznaczano słowiańskie cmentarzyska, zwłaszcza z czasów pogaństwa.

 W Tchórzewie była niegdyś rezydencya Starosty Grodowego Ziemi Łukowskiej, o czem znajduje się ślad w starych aktach  urodzeń. Nadto nazwa wsi Radzików -Wielki dowodzi, że w tem miejscu zbierano się ongiś na radę, czyli na sejmiki; a w Piórach zapewne istniała starościńska kancellarya – tem bardziej, że przylegają Pytki: nazwa zaś taka wykazuje miejsce więzienia i brania delikwentów na tortury, to jest na pytki, podług dawnego wyrażenia.

Do czasu panowania Króla Władysława Jagiełly a mianowicie po 1418 rok, parafia Zbuczyńska składała się z czterech filjalnych kaplic, pozostających pod głównym zarządem Oficyałatu łukowskiego (godność Oficyała równa się biskupowi) – a Królowie Polscy byli Kolatorami: gdyż okoliczna ziemia, jakto zreszto wyskazuje sama nazwa „Królowa-Niwa” obecnie gmina tego nazwiska, stanowiła już wówczas dobra Królewskie stołowe pod nazwą „Capitanatus”, przetrwałą urzędowo w majątku Zbuczyn do 1818 roku. Owe poprzedne cztery filjalne Kaplice „Capellae filialis Oficialato Lucoviensi” istaniały w następujących miejscowościach”:

Pierwsza w Zbuczynie, gdzie obecnie stoi dworski dom zwany „lamus”-naprzeciwko którego był niegdyś grzebalny cmentarz, następnie chmielnik, a obecnie szkółka drzewek dzikich.

Druga kaplica w majątku Krzymosze, w której w owe czasy była cudami słynąca statuetka Chrystusa, przedstawiająca „Ecce homo” i przeniesiona następnie została do Łukowa, gdzie obecnie znajduje się w Kościele po-bernardyńskim, na cyboryum u wielkiego ołtarza.  W Krzymoszach i teraz prawdopodobnie w tem samem miejscu, gdzie była rzeczona filja, stoi drewniana kaplica, gęsto okolona bardzo już staremi lipami – a poblizu takowej jest dawny, wysoki, kwadratowy, o trzech kondygnacyach słup murowany. Nabożeństwo solenne odprawiało się w tej kaplicy, należącej teraz do parafii Pruszyn, utworzonej z części parafii Zbuczyn, raz na rok w Piatek po oktawie Bożego Ciała, po 1893 rok – które tutejsza ludność nazywała „odpustem na dziesiąty Piątek”.

Trzecia kaplica, podług badań, była we wsi Izdebkach-Kośmidrach, chociaż krąży między ludem wersya, że we wsi Radzikowie-Wielkim: lecz prawdopodobniej, to była w pierwszej miejscowości, ale śladów już żadnych nie ma na gruncie.

Czwarta kaplica istniała w majątku Wiśniew (niegdyś Królewszczyzna) i z takowej zapewne przerobiony został teraźniejszy śpichlerz, jak to należy wnosić z jego znacznej wysokości, grubości muru z cegieł niezwykłego rozmiaru, to jest dużych i długich a do tego twardych, ze struktury, dużych okien, masywnych podziemnych ostrołukowo sklepionych piwnic, ostrołukowego, pośrodku krzyżowo schodzącego się (żaglowego) dość wysoko wyniesionego sklepienia oraz kolumnady z jednego boku, połączonej oddzielnym sklepieniem z główną budowlą i zmocowanej silnemi żelaznemi ankramy. Krąży jeszcze wersya pomiędzy ludem, że istniał Kościółek w miejscowości gdzie dziś dworski sad oddzielony od folwarku szossą, dawniej gościńcem do Łukowa: ale prawdopodobnie musiała być to kaplica na grzebalnym cmentarzu.

Otóż w 1418 roku, złączone zostały owe cztery filje w jednolitę parafię, skutkiem postawienia drewnianego Kościoła w Zbuczynie, pod wezwaniem S-go Stanisława biskupa Krakowskiego: parafia ta bowiem należała wówczas do dyecezyi Krakowskiej. Nastepujące po sobie kościoły byli także pod temże wezwaniem, jak również i nowo – wzniesiony.

Z tamtych czasów, zachowany właśnie jest obraz (Triptic) wyobrażający w całych postaciach ukoronowanę Matkę Bozkę z dzieciątkiem Jezus, wotoczeniu SS. Stanisława biskupa i Warzyńca na złoconem w deseń tle, zapewne przesłany z Krakowa. Obraz ten po starannem odnowieniu, umieszczony jest w bocznem ołtarzu, co też miało miejsce i w poprzednim Kościele.

Po zaprowadzeniu jednolitej parafii, Zbuczyn otrzymał przywilej być miasteczkiem: lecz w skutek nastąpionej piśmiennej decyzyi Króla Augusta III z dnia 11 Października 1750 roku, znowu nastąpiło przeistoczenie na wieś, z dodanym rozkazem, aby na każde zapotrzebowanie Władzy, stawiło się czterech ludzi, dla obrony ojczyzny. Wskutek tego zniesienia, mieszczanie pozostali bądź na prawie czynszowniczem, bądź powysiedlali się; a ich miejsce zastąpili czynszowi włościanie.

W bardzo odległym czasie, dzisiejsza wieś Radomyśl była także miasteczkiem, o czem nawet jest wzmianka w Encykopedyi wydawnictwa Olgebranda: ale czy istniał tam kościół, czem się odróżniało każde miasteczko od wsi, to niema już śladu, ani bliższej wiadomości – ani też miejscowe podanie o tem nie głosi. Skoro jednak wieś Radomyśl była niegdyś miasteczkiem, to zapewne musiał być i kościół – kto wie, czy właśnie nie zastąpiony pierwszym kościołem w Zbuczynie.

Ze wsią Radomyśl stykająca się wioska Koziestany, była niegdyś miejscem jarmarku na kozy – i dotąd wspominany bywa jarmark Wielko-Czwartkowy, który następnie przeniesiony został do Zbuczyna, gdy tę wieś zamieniono na miasteczko. Wówczas oprócz rzeczonego jarmarku, bywały jeszcze i w oktawę Bożego – Ciała, oraz w dniu odpustu Aniołów Stróżów. A nawet dotychczas bywają jeszcze w Zbuczynie ze zwyczaju, w te dnie dość ożywione targi. Ponieważ okoliczna ludność hodowała niegdyś zamiast owiec kozy, co nawet udowodniają nazwy „Kozi-rynek” w miastach Łukowie, Radzyniu i Siedlcach (obecnie ulica tej nazwy: chociaż dziś gubernialne, ale nie jest dawnem miastem – tylko było miasteczkiem jeszcze za panowania Króla Stanisława Augusta, który przeistoczył one na miasto) jako główne ongi miejsca handlu temi zwierzętami; to z tego tytułu, ościenna ludność mieszkająca w bardzo lesistem pograniczu od ziemi Jadźwingów i dlatego nazywająca siebie „Podlasianami”, jako niezatrudniająca się hodowlą wspomnianych zwierząt, przezywała więc sąsiednich hodowców kóz „Koziarami”.

Zaś pogranicznicy pierwotni „Mazury” zamieszkiwali w dalej już ciągnącym się pogranicznym pasie i wchodzili w skład Starostwa Tykocińskiego, bardzo starożytnego.

Drugi parafialny Kościół w Zbuczynie, także drewniany, wybudowany został w 1589 roku, na miejscu poprzedniego rozebranego z powodu zupełnej rujnacyi, po dwóch głównych reperacyach nastąpionej – i w tymże roku poświęcony był przez biskupa Deodatusa Nessefowicza.

Trzeci kościół również drewniany, widzialny na wizerunku z fotografii, umieszczonym w artykule Biesiady Literackiej, przebudowany został w 1738 roku przez Tomasza Sufczyńskiego, Kasztelana Lubelskiego, któremu nadany był dożywotnio „Kapitanus Zbuczyński”. Dopomagał jemu w budowie kościoła, ówczesny proboszcz ks. Jan Chrzanowski, kanonik katedralny Krakowski, który zapisał testamentem w 1759 roku 1500 rubli dla parafialnego bractwa różańcowego- (podług wykazu Rządu Gubernialnego z dnia 16 Października 1874 roku, za N*5,035, opartego na reskrypcie Ministeryum finansów, z dnia 21 Września tegoż roku, za N*12,121) z warunkiem, aby procent od tej summy, lokowanej w byłym Banku Polskim i użytej przez Rząd w 1831 roku, wypłacany był corocznie trzem pannom z grona 12 stałych śpiewaczek różańca, każdej raz jeden, podług wylosowania 18 rubli – i pieniądze te będące w zawiadywaniu Dozoru Kościelnego, wypłacane bywały i bywają, po wyjściu za mąż. Trwa to bowiem dotychczas – a miejscowy proboszcz upoważniany był zwykle przez Dozór Kościelny, do dopełnienia losowania, podniesienia procentu owego z kassy gubernialnej i wypłaty komu przypada: otrzymuje on za nadzor nad śpiewem różańca, również z tego zapisu 6 rubli rocznie, a to podług orzeczenia w testamencie.

Między proboszczami parafii Zbuczyn, oprócz wielu kanoników, było nawet trzech biskupów, a mianowicie: Nessefowicz, Dłużewski i Cieciszewski, późniejszy metropolita w Imperyi.

Należący do parafii majątek Krzesk Królowa – Niwa, pamiętny jest wygaśnięciem znakomitego rodu Niemirów, przed trzydziestoma kilkoma laty – o czem było opisano w swoim czasie w czasopiśmie „Tygodniku Ilustrowanym” pod tytułem: „Ostatni z Niemirów” – a majątek Czuryły należał zapewne do znakomitego niegdyś rodu Czuryłów herbu „Korczak” wygasłego w XVII wieku. W końcu nadmienia się, że parafja Zbuczyńska ma w obecnym czasie ludności około 11 000 dusz, zamieszkałych w 84 wsiach i folwarkach. Obsługiwana jest przez trzech stałych księży – a zatem nabożeństwo odbywa się zawsze solenne, szczególniej na Boże Ciało i oktawę, każdy raz z obchodami do ubieranych ołtarzy. Co się wszystko stawia do wiedzy potomności z życzeniem, aby Chwała Pana Zastepów, była nigdy nie ustającą.

Napisałem w 1894 roku E. A. Wójcikowski ”